czwartek, 3 maja 2012

Moja przygoda z budowaniem

Pare lat temu, gdy wraz z mężem spodziewaliśmy się dziecka, mieszkając w domu z teściową wpadliśmy na pomysł żeby dobudować się do istniejącego budynku, i tak to się zaczęło. Moim zadaniem było wymyślenie wszystkiego a że lubie to robić chętnie zabrałam się za planowanie naszego gniazdka. Nie było to łatwe, musiałam przebrnąć przez szereg przepisów i wymogów, załatwiania geodety do pobrania próbki ziemi, wywierty, odległości od sąsiadów, wymogi przeciwpożarowe i mnóstwo innych. Nasza działka na której stał stary dom jest wąska, i jest to dom bliźniaczy, więc następny problem, jak sprawa z sąsiadami, jak rozmieścić pokoje w takiej "kiszce"? było ciężko i wszystko na mojej głowie. Teściowa postanowiła na parterze "dorobić" sobie duży salon więc my korzystając z tego zrobimy nasze pokoje nad jej salonem. No tak, wszystko ładnie pięknie tylko że moja teściowa nie zna się na projektowaniu , nie lubi tego i nie ma wyobraźnie przestrzennej, więc to kolejna rzecz na mojej głowie. Narysowałam projekt po długich godzinach spędzonych na liczeniu, wyliczaniu, poprawianiu i myśleniu- o tak to było intensywne. Do formalności przed budową należało : złożenie wniosku w Wydziale Architektury Urzędu Gminy o wydanie decyzji o warunkach zabudowy terenu (WZT) potem potrzebowaliśmy też kopię mapy zasadniczej, którą dostaliśmy w Wydziale Geodezji Urzędu Gminy. Mieliśmy z głowy myślenie o dostawie mediów, bo takowe, czyli gaz, prąd, woda już na działce istaniały, i to był wielki plus, bo tu jest najwięcej chodzenia i załatwiania, jeśli się ma "gołą" działkę. I w końcu nadeszła chwila kiedy trzeba zrobić profesjonalny projekt, nie jakieś moje bazgroły, tylko architekta. Zadzwoniliśmy więc do paru znanych i mniej znanych w okolicy no i w końcu zdecydowaliśmy na jednego, teraz tego żałujemy :( Architekt który się u nas pojawił sprawiał wrażenie miłego i dobrego fachowca, nie rozumiał początkowo o co nam chodzi, nie mógł pojąć że rozbudowujemy się w taki sposób, że każdy poziom będzie należał do innej rodziny, mianowicie my na górze, teściowa na dole. Niby to wszystko proste ale nasza działka jest na górce, więc budowa znajdująca się wdole miałaby wysoki fundament, a to strata materiału i koszty robocizny, więc uznaliśmy że zrobimy w domu schodki prowadzące do dobudowanej części. Architekt absolutnie się pogubił i stworzył coś co zupełnie odbiegało od naszych planów. W tym czasie mój kochany mąż udał się za granice w celach zarobkowych, no i zostałam sama, z brzuchem. Pan architekt wkońcu zrobił to co chciałam, a żeby zaoszczędzić nie uwzględnił wielu zasadniczych rzeczy, jak projekt ogrzewania- wpisał elektryczne, bo tak było najtaniej- dla niego!, nie wpisał łazienki-tylko "garderoba" bo za łazienką musiałby robić projekt instalacji wodno-kanalizacyjnej itd. Szkoda mówić, zgodziliśmy się bo mój zaprzyjaźniony znajomy rodziców, zresztą kierownik budowy, powiedział że może tak być, reszte się załatwi później. Ok, pomyślałam i czekaliśmy na gotowy projekt.
Jest, zdążyłam urodzić córke zanim dostaliśmy gotowy projekt, ale  w końcu perspektywa się zmieniła, zaraz będziemy mieli gdzie mieszkać! No i teraz teściowa, bo na nią jest to całe przedsięwzięcie złożyła projekt do urzędu o wydanie pozwolenia na budowe.
Nasza córka miała wtedy 5 miesięcy i to był listopad, na działce nic nie będzie się działo do wiosny, więc wyjechałyśmy do Anglii , do mojego męża. Czekaliśmy długo aż teściowa załatwi wszystkie formalności. Potem okazało się że nasza działka ma niezbyt dobrą ziemie i jest podmokła, dobudówka musi stanąć na betonowych kręgach! mnie nie było, starałam się czytać coś o tym i pomóc teściowej, ale znalazła na miejscu dobrych doradców. W następne lato byliśmy z wizytą w Polsce i zalewaliśmy z mężem kręgi, znaczy nie sami ale byliśmy przy tym, i znów trzeba było czekać, beton związał i można budować dalej.
Tylko nie mieliśmy wykonowcy!! Znalezienie wykonawcy to koszmar, w małym mieście jak nasze nikt nie ma dobrej renomy bo zawsze znajdzie się taki który powie negatywnie. Ale ktoś się znalazł i nie za drogo, było ok. siedząc w Anglii na maila co tydzień dostawałam zdjęcia jak buduje się nasz dom. jak wyjewają fundament, który oczywiście musieli zmienić bo ten zaprojektowany był zły. I tak do października budowa stanęła, zostało najgorsze. I wtedy zdecydowaliśmy z mężem że wracam do Polski przypilnować budowy. Wtedy to się zaczęło... Przyjechałam i zobaczyłam gołe mury, moim zadaniem było połączyć dobudówke z istniejącym domem, zmienić pokrycie dachowe, zrobić elewacje i pokryć tarasy.

4 komentarze:

  1. PO PRZECZYTANIU PANI ZWIERZEŃ POCZUŁAM NAGLE,ŻE TA HISTORIA DOTYCZY MNIE, Z MAŁĄ RÓŻNICĄ,ŻE JA PRZEPROWADZAŁAM GENERALNY REMONT MIESZKANIA (ŁĄCZNIE Z WYBURZANIEM ŚCIAN),I NAGLE ZOSTAŁAM SAMA Z TYM CAŁYM NIEOPISANYM BAŁAGANEM.CO ZNACZY NAGLE?!MÓJ MĄŻ WYSZEDŁ DO PRACY, ZMARŁ TRAGICZNIE, MIAŁAM TYLKO TYDZIEŃ,ŻEBY POCHOWAĆ MĘŻA I NATYCHMIAST WZIĄĆ SIĘ DO WYKOŃCZENIA NASZEGO PLANU. MUSZĘ PRZYZNAĆ,ŻE BÓL NIE ZWOLNIŁ MNIE Z OBRANEGO CELU I DOKOŃCZYŁAM SWOJE DZIEŁO.TRWAŁO TO PÓŁ ROKU,ALE DZISIAJ JESTEM DUMNA Z SIEBIE I BARDZO CIĘ ROZUMIĘ I WSPIERAM. ŻYCZĘ SZYBKIEGO UKOŃCZENIA BUDOWY NA ZEWNĄTRZ, BO URZĄDZANIE WNĘTRZA TO NASTĘPNA "MAŁA KALWARIA".TRZYMAM KCIUKI I POZDRAWIAM.

    OdpowiedzUsuń
  2. DOCENIAM MŁODYCH LUDZI, KTÓRZY BIORĄ ŻYCIE (SWOJE I DZIECI) NA KLATĘ, NIE ZWARZAJĄC NA PRZESZKODY I NIE LICZĄC NA PARTNERA PRĄ DO PRZODU. BRAWO! NIE REZYGNUJ ZE SWOICH MARZEŃ.

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog bardzo mi się podoba. ja niestety chyba jednak nie zdecyduję się na budowę domu. Dużo bardziej podobają mi się budynki w technologii modułowej.
    https://mobile-development.pl/domy-modulowe/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem kobietą i mam wykształcenie budowlane. Nie uważam, aby wiedza z zakresu budownictwa była dla nas tajemna lub trudna, dlatego nie rozumiem powodu, dla którego wiele osób boi się tego tematu.

    OdpowiedzUsuń