poniedziałek, 7 maja 2012

taras- mój koszmar


Zaczęło się od projektu, mój mąż wymyślił sobie że z istniejącego strychu zrobić kukułkę z wyjściem na nowy wielki taras-30m2 , który byłby jednocześnie sufitem naszego mieszkania. Pomysł wydał się fajny ale okazał się zagwozdką dla architekta i prawie niewykonalnym pomysłem dla budowlańców. Poza tym, że geodeta prawdopodobnie źle wymierzył poziom i fundamenty są zbyt nisko to na dodatek wysokości pomiędzy stropami są za duże i budowa jest wyższa niż miała być, czyli wejście na taras było prawie nie możliwe, w końcu żeby zadowolić męża poszłam na ustępstwa i drzwi na taras mają 160 wysokości, Troche niewygodnie, ale jest. Cała kukułka z tymi drzwiami wygląda śmiesznie, bo wystaje z dachu, nie każdy rozumie, po co, bo z dołu nic nie widać.
Gdy weszłam na taras, czyli płytę betonową zobaczyłam tylko komin w rogu, bo teściowa ma w salonie kominek, i dwuteownik na środku wystający, w obydwu tych miejscach przecieka woda gdy pada deszcz.
Zaczęły się moje wielkie rozmyślania, jak to zrobić, czy kłaść płytki? I wymyśliłam- system ATLAS do tarasów, super, pomierzyłam, policzyłam ilości i koszty, uwzględniając spadek i cene betonu oraz przykładowe płytki z Opoczna. Wyszła mi kwota około 12 tys. zł. Ale ok., przełknęłam to, bo to w końcu dach nad głową i nie może przeciekać, musi być dobrze wykończony. Gdy poszłam któregoś razu do marketu budowlanego pracujący tam mężczyzna doradził mi papę, jest tańsza w wykonaniu niż płytki i o wiele pewniejsza. Pomyślałam, że ma racje, bo płytki pękają, fugi się kruszą, a papa jest wieczna, zwłaszcza te termozgrzewalne na welonie szklanym, są grube i wyglądają solidnie. Wróciłam do domu i znów przeliczyłam wszystko, odpadła mi hydroizolacja, klej, płytki, fuga, sylikon. Wyszło o wiele taniej.
Znalazłam fachowca, tak przynajmniej myślałam, który obiecał, że będzie elegancko i tanio i w ogóle git!
Kupiłam papy, 2 rodzaje podkładową i wierzchniego krycia, obydwie termozgrzewalne. Kupiony był już wcześniej styropian 8cm i 5cm- razem 13cm, wydało się wystarczające. Do tego mata zbrojeniowa zgrzewana 10cm X 10cm.
Kupiłam jeszcze folie w płynie-, ale nie sadzę, że ona coś pomaga, więc taką najtańszą.
I zaczęło się, przyjechali fachowcy i już pierwszy problem, taras jest niczym nieograniczony, jak wylać jastrych? Można zaszalować mówię, ale papa będzie brzydko wyglądać a woda będzie się lała po elewacji, do tego gdzie wtedy rynny, i jaki spadek. Znów wróciłam do myślenia.
Eureka- mamy parę gazobetonów po budowie, wymurujemy ogniomur, papę wywinie się na boki, górę pokryje się blachą koloru dachu.  A żeby woda spłynęła zrobimy otwory wyściełane blachą wpadające do rynny, spadek tylko na jedną ścianę, więc rynna też tylko jedna. Ok., pomysł zatwierdzony, czas to zrobić.
Najpierw posmarowali beton folią w płynie, na to czarna folia, styropian, na to mata zbrojeniowa i beton. Wszystko wyglądało ładnie, aż do betonu. Żeby oszczędzić na czasie, beton zamówiliśmy z gruszki, przywieźli i wylali na rozłożoną plandekę. Okazało się, że był za suchy, szybko wysechł, trzeba było podlewać i końcówka tarasu była okropna, nie dało się zatrzeć, do tego nie był za gruby i w niektórych miejscach po wyjęciu rur było widać styropian i woda wpływała do środka. Fachowcy na zawołanie przyjeżdżali i łatali. Nie martwiłam się zbytnio, bo na to pójdzie papa.
Położenie papy, wyglądało łatwo, mimo że czytałam dużo jak to się robi to widziałam, że chyba niezgrzana była zbyt dobrze. Zawsze dużo czytam w Internecie o technikach, metodach i materiałach, przeczytałam, że papa ma być podgrzewana tak długo aż się rozpłynie, poleci dymek i przy przyciskaniu wypłynie na brzegi. Mówiłam to fachowcom, ale zapewniali, że tak jak robią to wystarczy. Chodziłam i sprawdzałam, tam gdzie odstawało kazałam grzać jeszcze raz. Boki wywinięte niechlujnie, nie do samej góry, potem robili docinki. Największy problem był przy kominie, tam poszły aż 3 warstwy papy, potem jeszcze wysmarowane lepikiem na zimno i mepelastikiem Mapei.
Ogniomury zostały ładnie pokryte blachą, przyklejone silikonem i przykręcone na wkręty farmerskie. Blachę też zamówiłam z Ruukki.
Wszystko wyglądało dobrze, ale co się okazało, taras cieknie, leci jakby z komina, było poprawiane, dogrzewane, zalewane lepikiem i nic. Dalej leci, po zimie, po roztopach. Tragedia. Może ktoś ma jakiś pomysł? Chętnie wysłucham komentarzy.







4 komentarze:

  1. Wprawdzie nie umiem znaleźć przyczyny tego zalewania, ale chętnie usłyszałabym, czy udało się Pani wyeliminować te zacieki, jeżeli tak to proszę opisać jakim sposobem ? Życzę zdrowia !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli odwalili fuszerkę to może być spory problem żeby to bezboleśnie poprawić bo nie wiadomo, który element faktycznie odpowiada, za to że cieknie..

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka walka na pewno może człowieka dobić trochę, szkoda czasu, nerwów i pieniędzy na fuszerki

    OdpowiedzUsuń
  4. Często zdarza się tak, że podczas budowy domu na naszej drodze pojawiają się jakieś komplikacje, ale z każdym problemem można sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń